24 lipca 2010

Ponury naród - Polacy

"Ponury naród - Polacy" - felieton na temat tego, jak bardzo my Polacy jesteśmy ponurzy na co dzień i jak rzadko się uśmiechamy.
Zastanawialiście się kiedykolwiek jakim my Polacy jesteśmy narodem? Kiedyś rozmawiałem na ten temat z Włoszką i usłyszałem: „Wy Polacy wszystko generalizujecie”. To było dawno temu i zasadniczo owa Włoszka sama sobie zaprzeczyła, bo sama uogólniła wypowiedzi kilku Polaków do zachowania całego narodu. Jednak wzbudziła we mnie zainteresowanie kwestią tego jakim my Polacy jesteśmy narodem. Częściej zacząłem przyglądać się naszemu zachowaniu. Jednak samemu będąc Polakiem było mi dość trudno spojrzeć na to obiektywnie. Całe szczęście, że życie lubi przynosić odpowiedzi na zadane pytania. 
Kiedy byłem w Toronto usłyszałem odpowiedź. Podczas spotkania ze znajomymi padło owo magiczne zdanie: 
„Wiesz ja Polaka to od razu zauważam na ulicy. Jak widzisz kogoś z ponurą miną to na pewno jest to Polak. My Polacy bardzo rzadko się uśmiechamy.” 
To przykre, ale prawdziwe zdanie. 
Znacznie wcześniej usłyszałem bardzo podobne zdanie, od koleżanki która kilka miesięcy spędziła w Indiach. Zapytałem się jej jakie ma wrażenia z tego egzotycznego kraju (zwłaszcza dla nas). Odparła, że pomimo ubóstwa w jakim żyją Hindusi chodzą jacyś tacy uśmiechnięci i pogodzeni ze światem. Wtedy jednak do mnie to nie dotarło. Potrzebowałem czasu na to, żeby zrozumieć istotę tych słów. Kilka lat później, na innym kontynencie - dostrzegłem tę różnicę i zrozumiałem. 
Otóż będąc w Kanadzie byłem zaskoczony faktem jak otwarci i radośni są Kanadyjczycy. Nawet kiedy wsiadałem do windy zdarzało się (bardzo zresztą często), że ktoś kto jechał ze mną windą zadawał mi kardynalne pytanie How are you?” albo „How life’s going?” Nawiązywanie znajomości i rozmowa z obcymi ludźmi jest tam wręcz na porządku dziennym. Jest czymś naturalnym. Dla przeciętnego Polaka takiego jak ja było to coś niesamowitego. Początkowo czułem się tam jakbym był na jakimś wielkim koncercie, albo festiwalu, gdzie co i rusz ktoś cię miło zaczepi, albo rzuci jakąś uwagą, albo powie jakiś żarcik, albo opowie jakąś historyjkę. 
Po powrocie czułem się jakoś tak dziwnie. Codzienność Polska była taka jakaś jakby bardziej szara i ponura. Porozmawiałem o tym z kolegą którego wujek również mieszka w Kanadzie i usłyszałem od niego ciekawą opowiastkę. Jego wuj był kiedyś zmuszony przyjechać do Polski, żeby załatwić coś w urzędzie. Przyjechał i wybrał się do urzędu, gdzie musiał pojechać windą na najwyższe piętro. Dopiero wówczas zwrócił uwagę na to, że ludzie jadący z nim windą mieli ponure miny. Będąc aktorem postanowił zrobić mały happening, choć pewnie nawet o tym tak nie pomyślał, po prostu opowiedział żarcik. Ponoć wyglądało to tak:
„Drodzy państwo, coś się stało? Wszyscy macie takie ponure miny?”
Odpowiedzią były (jak się łatwo domyślić) zdziwione spojrzenia i cisza.
„To może ja opowiem taki żarcik.
Jeden kumpel pyta drugiego:
- Dlaczego masz taką nieszczęśliwą minę? 
- Moja żona wyjeżdża na tydzień do swojej matki. 
- I z tego powodu jesteś taki ponury? 
- Muszę, bo inaczej nie wyjedzie”
….nadal cisza i brak reakcji. Jednak chłop musi być dość wyjątkowy, bo nie przejmując się tym ciągnął dalej.
„..hmm pewnie wy również macie takie ponure miny, bo inaczej nic nie załatwicie w urzędzie, co?” 
Ponoć dopiero wówczas udało mu się wzbudzić kilka uśmiechów.

Całe szczęście, że dziś zauważam malutkie przejawy zmiany tego stanu rzeczy. Śmiejmy się częściej i więcej. Będziemy szczęśliwym narodem, bo uśmiech przyciąga dobre rzeczy:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz