13 kwietnia 2015

Samochody bez ...kierowcy?

Samochód bez kierowcy - KFK.blox.pl - Kilka słów do kawy (źródło: Wikipedia)
„Starzy ludzie zaczęli przemierzać kontynenty w swoich samochodach. Młodzi ludzie uznali samojeżdzące samochody za wspaniałe do pieszczot. Niewidomi po raz pierwszy byli bezpieczni. Rodzice odkryli, że mogą bezpieczniej wysłać swoje dzieci do szkoły w nowym samochodzie, niż w tym starym z szoferem.”
“The Living Machine” David H. Keller, Wonder Stories, 1935

Takimi słowami, już w 1935 roku znany pisarz science-fiction pisał o samochodach bez kierowcy. Jak się okazuje w niecałe pięćdziesiąt lat później były przeprowadzane pierwsze testy z samo-jeżdżącymi samochodami (self-driving cars). Dobrze, przeczytaliście 50 lat po tym jak David H. Keller napisał zacytowane słowa powstał pierwszy samochód, który jeździł bez kierowcy. Oczywiście nie był na tak szybki, czy sprawny, albo równie elegancki jak te auta których testy są przeprowadzane dzisiaj, ale z pewnością jeździł sam. Co ciekawe pierwsze eksperymenty z autopilotami w samochodach sięgają już późnych lat 20’tych XX wieku. Jednak te pierwsze autonomiczne samochody (autonomous car, bo tak nazywane były od początków) były na tyle mało zautomatyzowane, aby móc powiedzieć, że były samo-jeżdżące... ot wymyślano w tamtych czasach metody na to, żeby samochody jeździły bez trzymania kierownicy, czy naciskania pedału gazu. Dziś wygląda to całkiem inaczej. Bliżej nam do słów zacytowanego powyżej opowiadania fantastyczno-naukowego, niż do czasów testów autopilotów. 
...ale zacznę od początku, bo nie wiem, jak wielu czytelników zdaje sobie sprawę z tego, że samo-jeżdżące pojazdy otaczają nas od wielu lat. Samoloty zostały wyposażone w autopiloty już w jakieś dziesięć lat po locie braci Wright, ale to i tak łodzie były pierwszymi pojazdami, które zostały wyposażone w systemy samosterujące (dzięki nim łódź jest w stanie zachować kurs, nawet przy zmiennych wiatrach). Dziś w autopilota wyposażonych jest mnóstwo pojazdów, począwszy od olbrzymich statków albo samoloty, które na autopilotach potrafią już same wystartować i wylądować, albo wojskowych dronach, czy statkach kosmicznych a skończywszy na zaprogramowanych kombajnach, które zbierają plony w zaawansowanych technologicznie gospodarstwach, albo i lepiej na odkurzaczach, które same czyszczą podłogę w mieszkaniach. Jak widać takich pojazdów jest cała masa, a ich początki sięgają wynalazku Roberta Whitehead’a, który jako pierwszy w 1860 roku stworzył samobieżną torpedę. W późniejszych latach próbowano na wiele sposobów stworzyć pojazdy, które byłyby w stanie same przemierzać odległości. Największe sukcesy w tej dziedzinie odniesiono jak już wspomniałem w samolotach oraz statkach. Ale również w pociągach, które posiadają w pełni zautomatyzowane systemy rozpędzania i hamowania, a wiele spośród kolejek jest w dzisiejszych czasach całkowicie zautomatyzowana, natomiast człowiek, ...przepraszam maszynista pełni w nich tylko rolę kontrolera. Jednak jak się okazało z samochodami było trudniej i na wiele sposobów starano się zautomatyzować jazdę samochodem.
Były pomysły, aby stworzyć „inteligentne drogi” które miałby prowadzić samochody jak po sznurku za pomocą magnetyczno-elektronicznych systemów sterowania. Projekty te były na tyle zaawansowane, że w 1939 roku na wystawie Futurama firmy General Motors (powyższe zdjęcia) zaprezentowano wizję miast z 1960 roku, gdzie miasta miałby być na praktycznie w pełni zintegrowane z inteligentnymi drogami. Do tego stopnia, że samochody choć na kołach to jednak jeździłby w sposób bardziej zbliżony do pociągów, niż do znanych nam samochodów. Jednak jak już wiemy pomysł budowania całej infrastruktury dróg nigdy nie doszedł do punktu realizacji. Domyślam się, że zdecydował o tym sam koszt realizacji, który okazał się na tyle wysoki, iż powrócono do prac nad systemami sterowania samochodem będącymi w stanie zastąpić kierowcę. Należy jednak pamiętać, że wiele z odkryć z tamtych czasów jest stosowana podczas budowy dzisiejszych dróg i autostrad (bezkolizyjne skrzyżowania itp...).
Powstaje zatem pytanie dlaczego tak dużo czasu zajęło stworzenie takiego autopilota dla samochodu, który będzie w stanie zawieźć nas do domu, albo do innego konkretnego miejsca. Otóż, jak powiedział Burkhard Bilger: “Dziewięćdziesiąt osiem procent jazdy jest po prostu po linii przerywanej. To te pozostałe dwa procent ma znaczenie.” Faktycznie niby niewiele, ale ma olbrzymie znaczenie. Systemy sterujące samo-jeżdżącym samochodem muszą stawić czoła tym samym wyzwaniom z jakimi zmaga się każdy kierowca. Oprócz świateł na skrzyżowaniach i równemu zaparkowaniu, muszą brać pod uwagę każde z możliwych zdarzeń na drodze, a i to jak wie każdy kierowca nie zapewni całkowitego bezpieczeństwa jazdy. Dlatego też, to naukowcy zajmujący się rozwojem sztucznej inteligencji rozpoczęli badania nad tym problemem w latach 60-tych. Ale dopiero w 1987 roku Ernst Dickmanns osiągnął punkt zwrotny swoim projektem EUREKA Prometheus Project.
Bus Ernsta Dickmanns’a VaMoRs Mercedes van, Uniwersytet Bundeswehry Monachium, 1986-2003 Komputery w samo-jeżdżących samochodach Google Prius 2010 (na górze) i z 2012 roku Google Lexus (na dole)


To właśnie on przy współpracy z firmą Mercedes Benz oraz Uniwersytetu Bundeswehry w Monachium stworzył busa VaMP Mercedes, który potrafił w normalnym ruchu przejechać tysiące kilometrów osiągając przy tym prędkość do 110 km/godz. Jak się zatem okazuje, to bus był pierwszym samochodem jeżdżącym bez kierowcy. Ale to nic dziwnego, że nie było to inne auto. Wystarczy zwrócić uwagę na fakt, że takim samochodem tak na prawdę steruje program komputerowy, czyli ...komputer, a te w latach 80-tych były raczej dużych rozmiarów. 
Wiele firm już od dawna rozpoczęło poważne testy z takimi samo-jeżdżącymi samochodami. Najpopularniejsze w tym temacie jest chyba wideo prezentujące pierwszą jazdę Toyotą spreparowaną przez Google. Samochód wygląda dość nietypowo, bo jedną z technologii w jaką został wyposażony można zobaczyć na zewnątrz auta, a będąc dokładniejszym jest to czujnik laserowy. Samo auto zostało wyposażone w najróżniejsze czujniki, włącznie z radarem. To właśnie dzięki tym wszystkim "ulepszeniom" taki samochód z systemem autonomicznej jazdy jest w stanie jechać, jak każde inne auto na drodze. Z pewnością z czasem takie samochody nie będą wymagać najmniejszej ingerencji człowieka... może oprócz otwarcia drzwi.
Self-Driving Car Test: Steve Mahan


Infografika samo-jeżdżącego samochodu Google (źródło: Google.com)
Każdy kto widział ten film przyzna, że robi to wrażenie. Zapewniam jednak, że nie są oni jedynymi którzy zebrali się w wyścigach w tej dyscyplinie wynalazków. Przykładów nie trzeba szukać daleko, bo w znanym programie Top Gear był odcinek - Terminator vs Range Rover - w którym to odbyły się wyścig samo-jeżdżącej ciężarówki wojskowej z Range Rover’em. Przez wzgląd na trudny teren wyścigu, należy głównie zwrócić uwagę na rozmiar kół, ale jednak to samojezdna ciężarówka wygrała. Obecnie na rynku, są dostępne takie w pełni zautomatyzowane samochodziki, które same jeżdżą po wyznaczonych trasach w kampusach, ale już wkrótce w sprzedaży pojawią się też i prawdziwe auta wyposażone w takiego pełnego autopilota. Nissan we współpracy z NASA zapewnia, że do roku 2020 (a mówi się o dacie 2018) takie samo-jeżdżące samochody Nissana zostaną wprowadzone na rynek. Podana została już nawet cena takiego ulepszenia dla samochodu, który z zewnątrz będzie wyglądał normalnie, ale wewnątrz będzie w nim więcej elektroniki niż w zwykłym komputerze. Co ciekawe mówi się również, że pierwsze samo-jeżdżące Nissany pojawią się na drogach Japonii już w przyszłym roku. Jest oczywiście nagranie jak Premier Japonii Shinzo Abe odbywa "jazdę testową" dokładnie takim samochodem, jaki za kilka lat zostanie wprowadzony na drogi.


Taki samochód będzie mógł zawieźć swojego właściciela w dowolne miejsce, do pracy, sklepu, czy tak dla przykładu na imprezę z kolegami i na dodatek będzie mógł później odwieźć go do domu... nawet po kilku głębszych. Czy to też będzie złamaniem przepisów? Czyżby zatem czasy zawodu taksówkarza, albo kierowcy odchodziły z wolna do lamusa? Ja sam mam mieszane uczucia w tej kwestii, bo zdaję sobie sprawę z tego jak pozornie jest to niewielki skok „w przyszłość”, a jak wielkie będą jego konsekwencje. Przecież wystarczy pomyśleć o czasach kiedy większość samochodów na drogach będzie sterowana automatycznie i zawsze będą jeździć zgodnie z przepisami. Co wtedy z tymi wszystkimi radarami? Czy też może zostaną przerobione na systemy sterujące ruchem drogowym?
Trudno dać jednoznaczną odpowiedź na te pytania, ale miłą jest myśl, że kiedyś będę mieć swoje auto, które samo zawiezie mnie tam dokąd zechcę.

- możesz też poczytać o tym, że powstają-
Pływające samochody - kliknij, aby przeczytać (zdjęcie - Krzysztof Janik)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz